środa, 28 marca 2012

to są te usta, których kształt kocham, gdy się śmieją.


Nadal stałam zdezorientowana na scenie patrzałam na każdego z osobna. Spojrzałam na Sarę i gestem ramion że nie wiem co jest grane. Szybko zeszłam ze sceny i poszłam do domku mojego i Zayna. Chłopak siedział na swoim łóżku z rękami na głowie. Podeszłam i przykucnęłam przed nim.-Jeżeli chcesz to możemy pogadać.-Powiedziałam i położyłam swoje ręce na jego kolanach.-Nie mam ochoty na rozmowę.-powiedział nawet na mnie nie patrząc.-Wiesz co Zayn? Ja cię już nie rozumiem. Najpierw bijesz Taylora i mówisz żeby więcej  mnie nie dotykał a teraz nawet ze mną nie chcesz porozmawiać. Nie chcesz zmuszać cię nie będę ale później nie rób takich scen.-Wyszłam z domu trzaskając drzwiami.-Jessie!-usłyszałam ze środka ale nie zamierzałam się wracać. Poszłam się przejść, bo byłam roztrzęsiona. Nie wiem ile się tak kręciłam ale gdy zrobiło mi się zimno poszłam do domku. Zayn leżał na łóżku, był smutny. Spojrzałam na Jego twarz, która zawsze wywierała na mojej twarzy uśmiech, te usta, których kształt kocham, gdy się śmieją, jednak teraz tego nie robią. Położyłam się na łóżku i nie wiedziałam co robić więc patrzałam tępo w sufit. Zadzwonił telefon Zayna. On jednak nie zamierzał chyba go odbierać.-Zamierzasz go odebrać?!-podniosłam się na rękach i spojrzałam na Malika-Nie nie zamierzam.-Zrobiłam głupią minę,.-Jeżeli nie zamierzasz to zaraz może z nim być tak samo jak z moim telefonem.-Zayn się podniósł i szybko odebrał telefon.-Tak jest ze mną... A czy to ważne?...Dobrze już podaję...Jessie to do Ciebie.-Spojrzałam zdziwiona na chłopaka.-Do mnie?-zapytałam żeby wiedzieć czy się na pewno nie przesłyszałam.-Tak do Ciebie.-Wzięłam do ręki telefon. Tak słucham. -Czy rozmawiam z Jessicą Grimmie?-zapytał się mnie nie znany mi głos-Tak to ja.A czy coś się stało? -Musi pani prędko przyjechać do szpitala, pani matka miała wypadek-Nie wierzyłam w to co usłyszałam-ale co się stało? Jak to?-zaczęłam panikować.-Nie mogę udzielić więcej informacji proszę przyjechać-Chciałam jeszcze coś powiedzieć jednak usłyszałam dźwięk rozłączenia. Oparłam się o ścianę, gdyż nie byłam w stanie utrzymać się na nogach. No oczu napłynęły mi łzy. Moja matka jest jedyną bliską mi osobą. Poczułam że słona ciesz spływa mi po twarzy. Szybko wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakować.-Co się stało-zapytał Zayn.Nie mogłam wykrztusić z siebie odpowiedzi jednak po jakimś czasie mi się udało-Moja mama jest w szpitalu, miała wypadek. Muszę tam jak najszybciej pojechać.-Szybko sprawdziłam czy niczego nie zostawiłam. Gdy byłam już pewna chciałam szybko wyjść i pojechać do tego cholernego szpitala. Na mojej drodze stanął Zayn. Zrobiłam tylko pytającą minę.-Chyba nie myślisz że puszczę cię samą?-Zapytał chciałam odpowiedzieć twierdząco lecz mi na to nie pozwolił. Zaczął pakować swoje rzeczy.-Zayn nie musisz.-Powiedziałam gdy chłopak już był z walizką pod drzwiami.-Nie muszę ale chcę.-Wyszliśmy za teren obozu. Czekała już tam na nas taksówka. Wsiadłam do środka a Malik jeszcze wsadził walizki do bagażnika. Przed oczami miałam swoją mamę nie mogłam pohamować łez. Nie docierała do mnie wiadomość że mogło jej się coś stać. Ona jest dla mnie wszystkim. Jak jej zabraknie nie będę miała nikogo. Za około godzinę byliśmy już pod szpitalem. Wybiegłam szybko z taksówki i wleciałam jak strzała do szpitala.-Gdzie leży Pani Grimmie-zapytałam się pierwszej napotkanej pielęgniarki.-Sala 308-powiedziała. Szybko wbiegłam po schodach na górę i szukałam sali 308. Wreszcie znalazłam. Gdy chciałam już tam wejść zatrzymał mnie lekarz.-Panienka jest rodzina? -Tak jestem jej córką. Dajcie mi ją zobaczyć. -Nie może tam Pani wejść. Pacjentka jest w stanie krytycznym ma obrażenia czaszki.-Lekarz odszedł a ja zostałam tam totalnie sama. Zsunęłam się po ścianie. I pozwoliłam spływać łzą. W głowie cały czas słyszałam słowa tego lekarza-Pacjentka jest w stanie krytycznym-Jak to w stanie krytycznym.? To nie może być ona. Poczułam że ktoś obok mnie siada. Był to Zayn. Objął mnie ramieniem i powiedział słowa, które nie powinny mieć miejsca w takiej sytuacji-Wszystko będzie dobrze-Spojrzałam nie wierząc w słowa, które właśnie zostały przez niego wypowiedziane-Nic nie będzie dobrze.! Nie mam nikogo oprócz Niej. Co będzie jeżeli ona... Jeżeli ona Umrze? Jeżeli nie będzie jej nie będzie też mnie.!-Chłopak wtulił się we mnie. Tego właśnie teraz potrzebowałam. Potrzebowałam przyjaciela akurat w tej sytuacji nim okazał się być Zayn Malik. Płakałam na jego ramieniu. Ale jemu to nie przeszkadzało. Głaskał mnie po włosach. Przez to wszystko nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziłam się gdy usłyszałam dla mnie znajomy głos. Otworzyłam oczy był to Ten sam lekarz z którym rozmawiałam wcześniej. Zerwałam się na równe nogi-Czy coś już wiadomo?-zapytałam zachrypniętym głosem. Lekarz nic nie odpowiedział-czy mam powtórzyć pytanie?-Lekarz spojrzał na mnie i położywszy rękę na moim ramieniu powiedział do mnie poważnym tonem-Jest mi bardzo przykro ale pani Mama właśnie zmarła. Nie mogliśmy nic więcej zrobić. Uraz był zbyt wielki.-Nie mogłam w to uwierzyć właśnie w tej chwili straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. To ona dała mi życie a teraz już jej ze mną nie będzie.-To jest niesprawiedliwe!-krzyknęłam najgłośniej jak mogłam. Zapłakana wybiegłam ze szpitala. W pobliżu znajdował się park do którego się udałam. Usiadłam na ławce. I patrzałam na wschód słońca. Gdy byłam mała oglądałam wschody z moją mamą. Zawsze lubiła gdy uśmiechałam się na ten widok. Wspomnienia doprowadziły mnie znowu do płaczu a dopiero co się uspokoiłam. Ktoś usiadł na ławce i mnie przytulił. Był to Zayn.-Jessie proszę Cię nie płacz. -Jak mam nie płakać. Straciłam najważniejszą osobę w swoim życiu. Nikt mi nie został, teraz nie mam nikogo.-Chłopak wtulił się we mnie mocniej.-Masz Mnie. Obiecuję że będę , zawsze...-Trzymam Go za słowo. Będę go potrzebować. Odkleiłam się od chłopaka. I poszliśmy razem do mojego domu. Zayn przez całą drogę targał za sobą nasze walizki. A ja nawet mu nie pomogłam. Nie miałam do tego głowy. Myślałam tylko nad tym co teraz będzie. 

*W tym samym czasie u Sary*
-Nie wierzę.-powiedziałam sama do siebie. Stało się to czego nie planowałam,ale jednak czuję się z tym świetnie. Bo zrobiłam to z chłopakiem którego kocham i jest moim całym życiem. Nie żałuję tego. W tym samym momencie Louis się obudził.-Cześć kochanie-powiedział po czym dostałam całusa na dzień dobry. Dzień zaczął mi się wspaniale. Wstałam z łóżka i zaczęłam się pakować właśnie dzisiaj kończy się obóz i nie zostało nam dużo czasu. Minęło pół godziny a Lou dopiero się podniósł z łóżka. Zaczął się pakować kiedy ja szukałam rzeczy do ubrania. Jedyne co mogło być dobre do założenia dziś było TO . Wzięłam jeszcze rzeczy do mycia i weszłam do łazienki w celu umycia się za mną poleciał Louis.-A ty czego tu chcesz?-zapytałam mojego chłopaka.-Wiesz możemy wykąpać się razem marcheweczko-Lou poruszał brwiami a ja zaczęłam się śmiać-Oj chłopcze kusząca propozycja-złapałam go za kołnierzyk od koszulki i przyciągnęłam do siebie-Ale wiesz chyba nie skorzystam.-Pocałowałam go i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Szybciutko się wykąpałam i wyszłam do chłopaka. Ten tylko szybko złapał rzeczy i wszedł do łazienki . Siedziałam sama na łóżku jakieś pół godzinki. Podeszłam do drzwi od łazienki i czekałam aż Lou z niej wyjdzie. Za jakiś czas się to stało. Wyglądał TAK.-Mam nadzieję że się na mnie nie gniewasz?-Zrobiłam słodką minkę-Coś mało jesteś przekonująca-odpowiedział obojętny. Przybliżyłam się do Niego i złożyłam na jego ustach pocałunek.-No od razu lepiej. Jakbym mógł się gniewać na moją przecudowną marcheweczke?-Lou wziął mnie na ręce i zaczął obracać wokół siebie. Zadzwonił mi telefon.-Louis puść mnie telefon mi dzwoni. Pan od marchewek mnie puścił a ja szybko podbiegłam do komórki. Dzwonił do mnie Zayn trochę mnie to zdziwiło, przecież jak coś b chciał to mógłby przyjść. Ma parę domków do przejścia. Odebrałam telefon.- Cześć-powiedział Malik.-Nie mogłeś przyjść jak coś chcesz .?-zapytałam trochę zbulwersowana bo przerwał nam taki piękny moment.-Ale mnie już nie ma na obozie.-Jak to cię nie ma na obozie?To gdzie ty jesteś .?-U Jessie w domu.-Że co ?!-prawie to krzyknęłam.-Spokojnie wszystko jest dobrze to znaczy prawie wszystko. Wrócicie to się dowiecie.-Jak zwykle usłyszałam dźwięk rozłączenia. Nie wiedziałam co jest grane ale mam nadzieje że się dowiem. 

*Wracamy do Jessie* 
-Do kogo ty dzwoniłeś-Zapytałam się Zayna.-ja do nikogo nie dzwoniłem-odpowiedział się broniąc czyli dzwonił-Jakbym nie słyszała.-Powiedziałam i poszłam do kuchni. Próbowałam nie myśleć o tym co się stało. Jednak nie mogłam , nie mogłam zapomnieć od tak o najważniejszej osobie w moim życiu. Spojrzałam na zdjęcie moje i mamy które było w kuchni. W ostatnim okresie jej życia nie byłam z nią zbyt blisko. Teraz tego żałuję jednak nie wiedziałam że takie coś się wydarzy. Nie chciałam się już tak rozczulać nad sobą więc wzięłam tylko picie i poszłam do Zayna który siedział w salonie.-Dobrze się czujesz.?-zapytał mnie siadając obok mnie na kanapie-Jestem jak w najlepszym stanie-powiedziałam i wysiliłam się na wymuszony uśmiech, który pewnie wyszedł jak grymas. Cały dzień siedzieliśmy u Mnie w domu. Ja się tylko zastanawiałam gdzie się podział mój tatuś i braciszek. Nigdzie ich nie było. Zniknęli jakoś dziwnie szybko. Nadal czułam ból i żal w sercu że nie było mnie tutaj z nią. Może wtedy ten wypadek by się nie wydarzył. Wolałabym żebym była to ja a nie ona. Oddałabym wszystko żeby cofnąć czas jednak nie mogłam tego zrobić, nikt nie mógł... W tym momencie usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Spojrzałam na mojego Ojca i brata którzy nie wiedzieli co zrobić.-Czyli o wszystkim wiedzą-pomyślałam, wstałam z kanapy i podbiegłam do mojego taty, przytuliłam się do niego najmocniej jak mogłam. Miałam taką potrzebę. Nie pamiętam żebym się do niego przytulała, czułam do niego nienawiść po tym że zostawił Moją Mamę samą. Mój tata był raczej zdziwiony moim zachowaniem. Jednak odwzajemnił gest i wtulił się we mnie. Czułam bijące od Niego ciepło.-Przepraszam-powiedziałam i pozwoliłam płynąć moim łzą. Nie wiem ile tak stałam, nie obchodziło mnie to. Potrzebowałam tego, potrzebowałam poczuć że chociaż on mnie kocha. Że nie jestem jemu obojętna. Przez tyle lat nie było go w moim życiu. Jednak mam nadzieję że teraz zostanie i nigdy z Niego nie zniknie... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz