niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział VI "Idź do niej stań obok, przytul i powiedź że już jesteś. To jest tak niewiele ale uwierz na pewno uszczęśliwi"

 Nie mogłam zrozumieć jak można żartować sobie z choroby. Płakałam jak małe dziecko. A po jakimś czasie zasnęłam. Obudziłam się w nocy bo usłyszałam krzyki dochodzące z salonu. Otworzyłam po cichu drzwi i tam poszłam. Moi rodzice znowu się kłócili.
-Czy ty nie możesz pojąć że Maxa już z nami nie ma?-krzyczała moja matka.
-W moim domu nie będziemy rozmawiać o Maxie-krzyknął mój ojciec i zamachnął się ręką w kierunku mojej mamy. Od razu podbiegłam do nich prosząc aby przestali. Nie znosiłam tego widoku, tak samo jak i nie znosiłam gdy mój ojciec wyżywał się na mnie i na Mamie psychicznie i fizycznie. Mój dom nie był normalnym domem. Brakowało w nim wszystkiego. Ciepła, miłości, rozmowy a także szacunku do swoich bliskich. Wiedziałam że w nim się nic nie zmieni. A ja niestety nie miałam nic do gadania.
-Jeszcze ty się przeciwstawiasz?-krzyknął ojciec. Z moich oczu znowu poleciały łzy. Wiedziałam że muszę być silna. DASZ RADĘ mówiłam sobie w głowie.
-Wiesz co tato? Jeżeli mogę jeszcze ciebie tak nazywać... Nie wierzyłam w to że kiedyś mogę ci się postawić. Jednak to się teraz staję. Nie jesteś tu najważniejszy. Każdy przeżył śmierć Maxa równie ciężko. Ale powinniśmy się wspierać. Ale to u nas jest niemożliwe bo my się nawet nie kochamy. Nie rozumiem jak mogłeś doprowadzić do tego że własna córka i żona się po prostu Ciebie boją. I ty się nazywasz mężczyzną? Ja z Mamą powinnyśmy cię szanować a tak nie jest.-powiedziałam i miałam dokończyć jednak moja rodzicielka mi przeszkodziła.
-To wcale nie jest tak.-swoje słowa kierowała do mojego ojca.
-Czyli jeszcze się boisz?! tak nie powinno być. Wiecie co? Jesteście siebie warci!. W głębi serca wierzyłam że kiedyś będziemy wreszcie znowu kochającą się rodziną. Jednak patrząc na was już nigdy tak nie będzie. W tym momencie naprawdę straciliście córkę. Najpierw Max a teraz Ja. Ja nigdy nie będę tak traktowała swoich dzieci. Jeżeli doczekam takiego momentu w swoim życiu. Będę poświęcała mu każdą swoją wolną minutę. A Wy? Wiecie w ogóle co u mnie? Czy może się zakochałam? Jak nazywają się moi przyjaciele?-spytałam i oczekiwałam na odpowiedź. Na twarzy moich rodziców zobaczyłam wreszcie smutek. I dobrze niech wiedzą jak się czuję. Nie chciałam przerywać teraz bo wiedziałam że nigdy się już nie odważę na takie słowa. Jak się już wali to niech się wali wszystko.
-Wiedziałam-powiedział i zostawiłam ich samych. Zamknęłam się w swoim pokoju i włączyłam komputer bo i tak nie chciało mi się spać. Zalogowałam się na Twittera i dodałam tweeta.
"Czy wszystko dobrze? Właśnie nie. Całe życie się wali. Mówiąc ładnie. Przyjaciele na zawsze? Nie wiem. Myślałam że mogę im bezgranicznie ufać. Jednak po wczorajszym "incydencie" zobaczyłam że tak nie jest. Chcę być sama. Tak dla każdego będzie lepiej. Za niedługo pewnie dotknę dna jak TITANIC. A wtedy znowu nie będzie dobrze. Wszystko powraca..." Zobaczyłam jak na czerwono palą się cyferki a przed nimi jest minus.
-No to się rozpisałam-powiedziałam i zaczęłam wszystko usuwać. Pomyślałam nad czymś krótszym.
"To co było wszystkim wczoraj, czym jest dzisiaj?" Siedziałam jeszcze chwilę aż zobaczyłam że doszło mi sporo obserwujących. Zdziwiłam się. Miałam taki spam że nawet nie nadarzałam z odpisywaniem. Ale jak? Nie wiedziałam dopóki nie zauważyłam jednego tweeta.
"Skąd znasz Zayna Malika?" No to już wiedziałam. Weszłam szybko na Twittera Zayna. To już wiadome skąd taki spam. Odpisał mi na to co napisałam. "@LilySmith Mam nadzieje że jest jeszcze wszystkim ;)" kliknęłam odpowiedz. "@zaynmalik właśnie jest, ale uwierz chciałabym mieć to wszystko gdzieś..." napisałam i się wylogowałam.Spojrzałam na dolny prawy róg monitora i zobaczyłam czwartą nad ranem. Poczułam się senna. Więc wyłączyłam komputer i położyłam się na łóżku. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

*Oczami Zayna*
Czekałem aż Lily mi odpowie. Jednak tego nie zrobiła chyba jej nie było. Usłyszałem ciche pukanie. Zdziwiłem się bo przecież była prawie piąta nad ranem. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem swoją siostrę. Wpuściłem ją do swojego pokoju a ona rozgościła się na łóżku.
-No to powiedz braciszku co cię tak męczy?-powiedziała i wlepiła we mnie swoje oczy.
-Zrobiłem najgłupszą rzecz w swoim życiu-powiedziałem i wlepiłem swój wzrok z ziemię.
-Zjadłeś Lou marchewki?-zapytała z uśmiechem
-gorzej-powiedziałem.
-Zabiłeś kogoś?-Zrobiła wielkie oczy
-gorzej-powiedziałem i westchnąłem.
-To już nie wiem-powiedziała moja siostra i machnęła ręką.
-Okłamałem dziewczynę która kocham.
-No to chyba nie jest tak źle.
-Razem z chłopakami powiedzieliśmy że mam raka.
-Że co?-prawie że krzyknęła-Czy ty jesteś normalny co chciałeś tym osiągnąć?
-Chciałem zobaczyć czy jej na mnie zależy.
-Nawet nie chcę wiedzieć jak ona się teraz czuję.-powiedziała a mi zrobiło się głupio.
-A ja teraz nie wiem co mam zrobić
-Jak to co. Idź do niej stań obok, przytul i powiedź że już jesteś. To jest tak niewiele ale uwierz na pewno uszczęśliwi.-powiedziała wierzę jej bo w końcu jest dziewczyną. Wstałem z krzesła i do niej podszedłem.
-Dziękuję-powiedziałem i ją do siebie przytuliłem.
-Nie ma za co. W końcu od czego ma się siostrę.-powiedziała i wyszła. Położyłem się do łóżka bo dzisiaj jeszcze nie spałem bo cały czas myślałem o Lily i o tej głupocie którą wymyśliłem. Pomyślałem nad słowami mojej siostry a po czasie zasnąłem.

*Oczami Lily*
Obudziła mnie Suzie skacząca po moim łóżku. Myślałam że mi się to śni więc odwróciłam się na drugi bok, co nie było dobrym pomysłem bo z hukiem runęłam na ziemie.
-Ałłć.-powiedziałam i złapałam się za bolące mnie ramię. Wstałam i zobaczyłam śmiejącą się Suzie.-Co ty tu? Jak?-zapytałam z głupią miną jak sądzę.
-Twój tata mnie wpuścił. Fajny z niego facet a mówiłaś o nim takie rzeczy.-powiedziała a ja nie wierzyłam w jej słowa.
-To raczej nie był mój ojciec skoro tak mówisz.-uśmiechnęłam się do niej-A co cię do mnie sprowadza?
-Jak to co wyciągam Cię na miasto. Zaszalejemy.-powiedziała ucieszona.
-Ale ja nie mam ochoty.
-Nie ma że nie! idź się ogarnij.-powiedziała i wepchnęłam mnie do łazienki dając mi jakieś ciuchy do ręki. Wzięłam szybki prysznic, wytarłam się ubrałam i lekko pomalowałam. Miałam na sobie zielonkawą bluzkę na ramiączka i krótkie jeansowe spodenki. Założyłam jeszcze na rękę zegarek i na szyję naszyjnik. Spojrzałam jeszcze raz na Siebie. Nie było widać moich podkrążonych od płaczu oczu, a moje lekko pofalowane włosy swobodnie opadały na ramiona. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Suzie oglądającą mój stary album ze zdjęciami. Śmiała się jak głupia. No cóż nie dziwie się nie wyglądałam tam za ciekawie.
-Oddaj-powiedziałam i się na nią rzuciłam.
-No już-wręczyła mi w dłonie album i wstała. Zilustrowałam ją od dołu w górę. Wyglądała świetnie. Miała na sobie jeansowe rurki i bluzkę z 3/4 rękawami w jakieś wzorki.  Po drodze jeszcze ubrałam sandałki. Złapałam ją za rękę i wyszłyśmy z mojego domu. Szłyśmy w stronę galerii co mnie zdziwiło.
-Nie bój się idziemy do kina-powiedziała Suzie.
-Okej-uśmiechnęłam się i weszłyśmy do galerii. Wybrałyśmy jakiś film i chwilę czekałyśmy. Kupiłyśmy jeszcze popcorn a chwile później siedziałyśmy już na sali. Film był nawet ciekawy. Tylko szkoda że uważałam na samym początku a po chyba dwóch godzinach zobaczyłam napisy końcowe. Wyszłyśmy z kina. Poszłyśmy jeszcze na lody i każda poszła do swojego domu. Weszłam do domu. I poszłam sobie zrobić coś do jedzenia bo zgłodniałam. Zdziwił mnie ten fakt że na stole czekał na mnie ciepły obiad. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam śmiejącą się rodzicielkę a uwierzcie mi na słowo jej uśmiechu nie widziałam od bardzo dawna. Usiadłam do stołu i zaczęłam konsumować moje ulubione spaghetti którego smak już zapomniałam. Po skończeniu złapałam się za brzuch i wiedziałam że już nic dzisiaj nie zmieszczę. Podziękowałam mojej mamie i poszłam do Siebie do pokoju na górę. Położyłam się na łóżku i znowu rozmyślałam.

*Wieczorem u Suzie*
Odebrałam telefon. Dzwonił do mnie Liam. Strasznie się zdenerwowałam bo byliśmy ze sobą w tajemnicy przed wszystkimi. Nikt o tym nie wiedział. Może i było to dziwne ale najpierw chcieliśmy zobaczyć czy coś z tego wyjdzie.
-Cześć-usłyszałam w słuchawce.
-No hej-odpowiedziałam na jego dźwięk głosu po moim ciele przechodziły niemiłosiernie miłe dreszcze.
-Mam dla Ciebie niespodziankę. Przyjdziesz do mnie?-zapytał
-Jasne za niedługo u Ciebie będę.-rozłączyłam się i rzuciłam na szafkę. Wyjęłam rzeczy i się w nie ubrałam. Wyglądałam TAK. Szybko poszłam do domu Liama. Otworzył mi zadowolony. Pocałowałam go na przywitanie. On na to się uśmiechnął. Weszliśmy do jego sypialni w której były wszędzie rozłożone zapalone świeczki, okna był zasłonięte a na ziemi były porozsypywane płatki róż. Na podłodze był również koc z poduszkami, szampanem z bąbelkami i truskawki. Nie wiedziałam co powiedzieć, bo z wrażenia odebrało mi mowę.
-Liam ja nie wiem zbytnio co powiedzieć, to co przygotowałeś jest bardzo piękne i nie mogę uwieżyć że to wszystko tylko dla mnie.-Liam podszedł do mnie chwycił w dłonie moją twarz i lekko musnął moje usta. Położyliśmy się razem na kocu. Liam nalał szampana dla mnie i dla Siebie. Po czym zaczęliśmy grać w prawdę czy wyzwanie. Za każdym razem wybierałam prawdę tak samo i Liam. To było przecudowne i przesłodkie że zrobił to tylko dla mnie. Liam zaczął mnie karmić truskawkami, bawiłam się niesamowicie dobrze i chciałam aby ta chwila nigdy się nie kończyła. Gdy truskawki się już skończyły Liam powiedział.
-Suzie no bo wiesz.. Może dzisiaj...No ten...Zrobimy to pierwszy raz? Zrozumiem jeżeli nie jesteś jeszcze gotowa.-Mówił to trochę skrępowany ale był całkiem poważny. Zbliżyłam swoją twarz do Jego i musnęłam lekko jego usta.
-Liam jestem gotowa. Uważam że jesteś tym jedynym i to Ciebie kocham jak nikogo jeszcze.-powiedziałam a Liam się uśmiechnął. Zaczął mnie całować po szyi i powoli ściągał ze mnie ubranie, a ja nie byłam mu dłużna. Po chwili byliśmy już cali nadzy i nadal się całowaliśmy. Czułam jego dotyk na każdym centymetrze swojego ciała.
-Na pewno tego chcesz?-zapytał się. Kiwnęłam tylko głową na tak i wpiłam się w usta chłopaka. Po chwili zaczęliśmy swój stosunek. Na początku mnie bolało bo w końcu był to mój pierwszy raz. Jednak z minuty na minutę czułam przyjemność. Wiedziałam że to był dobry wybór i właśnie tego chciałam. Po wszystkim położyliśmy się na kocu pijąc szampana i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, o tym co jeszcze razem przeżyjemy i o naszych planach na najbliższą przyszłość.


***
Boże jaki chuujowy. No ale kit z tym . Dziękuję @AwwLiaam Kocham cię po prostu <3
No i rozdział miał być dłuższy jednak ja już musze iśc więc Baj <3
No i jeszcze podziękowania dla mojej kochanej NIKI <3 Nie strasz mnie patelnią kochanie <333